Niedawno moja córka Joanna zaczęła zastanawiać się czy nie warto byłoby wrócić z Anglii do Polski i zamieszkać w Lubieniu Kujawskim. Ma ona syna Aleksandra w wieku przedszkolnym, który w tym momencie aktywnie uczęszcza do przedszkola w Anglii. W związku z powyższym poprosiła mnie abym zrobił „wywiad środowiskowy” dotyczący naszego przedszkola. Rozmawiałem z rodzicami, oraz miałem przyjemność naocznie zapoznać się z „tym miejscem”. Nie bez powodu użyłem tych słów! Według mnie to nasze przedszkole to swego rodzaju przechowalnia, a dla naszych władz samorządowych „kula u nogi”. Urząd Gminy dostaje subwencje na każdego ucznia gimnazjum czy podstawówki. Przedszkole utrzymuje z własnej kieszeni. Jak można się spodziewać skąpi grosza!
Oto moja opinia. Przedszkole znajduje się w budynku ZPO na ostatnim, najwyższym piętrze. Mój wnuczek raczej nie byłby w stanie samodzielnie pokonać takiego dystansu o własnych siłach. Sala przedszkolna, niezbyt duża z wyposażeniem sprzed kilkunastu lat. Miałem wrażenie, że panie prowadzące dwoją się i troją by było jak należy. Jednak „z pustego to i Salomon nie naleje”. W naszym przedszkolu jest tylko jedna grupa przedszkolna składająca się z dzieci od 2,5 do 4 roku życia. Z tego, co wstępnie się zorientowałem na liście ( koniec sierpnia) było ponad 30 dzieci. Założenie, że dzieci chorują i nie wszystkie będą chodziły jest co najmniej śmieszne! Co będzie, gdy zdarzy się dzień ze 100% frekwencją? Dzieci się nie pomieszczą! Czy nie ma jakichś limitów ogólnokrajowych, jeśli chodzi o liczebność tak trudnej, zróżnicowanej wiekowo grupy? Opiekę nad dziećmi sprawuje jedna pani przedszkolanka i pani zwana „pomocą”, lecz chyba nie przez cały czas pracy przedszkola…
Co jeszcze? Wszystkie dzieci są w jednej sali i zazwyczaj, bo nie da się inaczej, uczestniczą raczej w tych samych zajęciach. Jest to nie do przyjęcia. Jako dziadek wiem, że różnica między 2,5 latkiem a czterolatkiem jest ogromna! W konsekwencji tego najmłodsze dzieci, z mniejszą siłą przebicia, muszą mniej z takich zajęć czerpać a starsze nie w pełni z nich korzystać. Rodzice skarżą się, że wchodząc do przedszkola ( słoneczny dzień) uderza niesamowite gorąco. Dzieci porozbierane do samych koszulek, na boso. Dlaczego? Okazuje się, że w okna przedszkola świeci ostre słońce i temperatura wzrasta powyżej normy! Ludzie przecież trzeba koniecznie zakupić rolety! Mało tego, gdy jest gorąco, dzieciom chce się pić a nawet nie mają swoich szafek, by to picie schować! Pani przedszkolanka biega więc z pisakiem i podpisuje picia, które dzieci zostawiają gdzie popadnie. Oczywiście piją pewnie z tego, co jest pod ręką, bo przecież nie umieją czytać a nie sposób wszystkich dopilnować, by piły ze swojego.
Poza tym miałem osobiste wrażenie, że przedszkole jest ubogo wyposażone w zabawki. Dużo z nich sprawiało wrażenie lekko „przechodzonych”. Nie dostrzegłem ( może były schowane) w naszym przedszkolu zabawek edukacyjnych typu gry, układanki. Lichy telewizor, jakiś magnetofon to sprzęt przedszkolny. Przydałby się komputer przecież mamy XXI wiek! Nie widziałem także miejsca na galerię prac dzieci. Jak maluch ma wskazać paluszkiem, którą pracę wykonał? Jest to bardzo ważne. Gdy odbierałem wnuka z angielskiego przedszkola Alex bardzo podekscytowany chwalił się swoimi rysunkami. Serce dziadka rosło, rosło, rosło… Obejrzałem także sanitariaty i było tak jak się spodziewałam. W sumie dla ok. 70 dzieci ( przedszkole na jednym poziomie z zerówkami) działające dwa sedesy i jedna umywalka. Nie było mydła ani ręczników! Wyobrażacie sobie np. zbiorowe mycie rąk, przed posiłkami… Jest to niewykonalne! Poza tym dziecko raczej nie jest w stanie samo odkręcić kurka, gdyż jest bardzo mocno zakręcony, a gdy jednak się uda, to gwarantuję, że pochlapie się niemiłosiernie, bo woda uderza od razu silnym strumieniem! Jak w każdym przedszkolu musi być stołówka i tu także jest- znajduje się piętro niżej. Dzieci idąc na śniadanie lub inny posiłek często natrafiają na krzyczące starsze dzieci i przez to mogą się stresować! Współczuję pani przedszkolance! Zabrać taką grupę małych dzieci ( ok. 25 osób) i zaprowadzić bezpiecznie na posiłek to dla mnie nie lada wyczyn! Koniecznie należy wspomnieć także, że w przedszkolu nie mamy wpływu na to, co dzieci jedzą! Organizm małego dziecka potrzebuje dużo urozmaiconych warzyw i owoców? Monotonne posiłki maluchy jedzą niechętnie. Od rodziców wiem, że dzięki programowi unijnemu ( samorząd ma pewnie z tym niewiele wspólnego) dzieci mają możliwość korzystania z tzw. sali zabaw gdzie znajduje się wykładzina, piankowe klocki i materacyki, na których dzieci mogą odpocząć. Sala jest niewielka i znajduje się tuż przy przedszkolu. W sali tej od tego roku ( pewnie przez jakiś czas, póki będzie to finansowała UE dzieci mają coś w rodzaju rytmiki i gimnastyki. UE sponsoruje także j. angielski . Bardzo dobrze, że takie programy wcielane są w życie, ale na jak długo? Oczywiste jest, że każdy program ma założenia czasowe. Ciekawe, czy nasze władze będą kontynuować te zajęcia, gdy skończą się pieniążki z UE?
Reasumując-nasze władze robią o wiele za mało dla mieszkańców. Skąpią tam, gdzie nie powinni! Mam porównanie z gminami ościennymi. Przedszkole w Chodczu liczy 120 dzieci, podzielonych na grupy wiekowe, Czerniewice, Choceń, Kowal także mają więcej dzieci niż u nas, o warunkach nie wspominając! Czy nie ma zapotrzebowania na prawdziwe przedszkole? Oczywiście, że jest, tylko o tym głośno się nie mówi. Pewna pani chciała zapisać swoje dziecko do przedszkola na początku roku szkolnego, we wrześniu. Odesłano ją z kwitkiem i powiedziano, by dowiadywała się w październiku, bo wtedy wykruszają się dzieci, którym nie udało się przystosować.
Nasze przedszkole odbiega od ogólnie przyjętych i akceptowanych polskich standardów. Nie przyklepujmy tego co złe, zróbmy coś, by żyło się lepiej. Przecież w jedności siła! Władza jest dla nas a nie odwrotnie. Powinno brać się pod uwagę nasze potrzeby, bo przecież dzięki nam i dla nas na tych „stołkach” siedzą!
Gdyby więcej osób podniosło sprzeciw wobec takiemu traktowaniu mieszkańców może udałoby się coś zmienić!
P.S.
Bardzo mi przykro, lecz uczęszczanie do przedszkola w takiej formie, to nie jest do końca to, czego chciałbym dla swoich najbliższych!
NIe wiem czy to jest do końca prawda, ale ktoś mi mówił, że są podobno przymiarki do przeniesienia zerówek i przedszkola jeszcze w tym roku…
To jest prawda i lepiej późno niż wcale.Tyle lat nikt z tym nie robił i na szczęście się dyrekcja obudziła.
Przedszkole powinno być w osobnym budynku-mama rano z maluchem idzie do przedszkola a przed wejsciem gimnazjaliści rozstrzygaja jakiś problem jesli nie ręcznie to w słowach nie przebierając a dyzurujący nauczyciel może sobie pogadać,najwyzej.
Moje dzieci do przedszkola nie chadzały ale dawna lokalizacja(dziś apteka) i sposób organizacji na co pozwalał rozkład pomieszczeń był idealny w porównaniu z tym co jest lub było do tej pory.Nie sadze by oprócz zmiany pięter zmieniło sie cokolwiek.Nie wierze w cuda:)
a może ktoś wie dlaczego już nie ma przedszkola tam gdzie dziś jest apteka? Przeciez to była super lokalizacja i dzieciaki miały tam naprawdę dobrze