Zaznacz stronę

 

Wszystka wiedza pochodzi z doświadczenia, bo doświadczenie jest produktem rozumu. 

                                                                              powiedział twórca filozofii krytycznej  Immanuel Kant

 

…   To, dlaczego w naborze na stanowisko dyrektora biblioteki, pominięto tak ważną składową, jaką jest doświadczenie?.

 

Nasz Immanuel P.W niezły Kant. filozof nad filozofami, pragmatyk nad pragmatykami z  prezydenckimi apanażami i słynnymi cięciami. Onegdaj srogo się zezłościł, więc postanowił lubieńskiej kulturze połamać kości. Zaprosił, więc do swojego planu Panią i 14 Panów.

 

Rozgrywka miała być prosta, wchodzi nowa ustawa, utrę nią kulturze nosa.

Na początek działania, usunę z biblioteki jej szefa, bo za nią stoi emerytalna teka!.

Potem komisją sterowaną, uderzę w lewe i prawe, instytucji kolano.

Poszły ,, niby kontrole ,, , strach był zasiany, więc ruszały dalsze plany.

Utniem!,  przytniem!, nic nie damy? – nad budżetem rozważamy!. Wystarczyła jedna nocka, by kogucik, tak zasadnie wydał werdykt – 30 tys. spadnie. Przy następnym już budżecie 15 tys. ucina w odwecie.

Git majonez! chwali Jolka, wrzucać do jednego worka. Niech no centrum tu powstanie, to przychodzić będę na nie. Wiem, co mówię, znam się na tym. Zlikwiduję, coś połączę taką mam przyjazną rąsię!.

 

Inny radny- tak!- popieram, na stołeczek podsunę przyjaciela!.

Paweł Kancik – pyta – zatroskany, to co radni?, temacik pociągamy?.

Cisza wszystkich otuliła.

Nagle kogut jak trafiony kuku ryku!!!, my milczeniem przyjmujemy, argumenty  szykujemy!.

Kancikowi podpasiło,  już zachłysnął się tą chwilą. Już nie długo za momencik wygłoszę mieszkańcom oszczędny orędzik.

A tym czasem… przez swojego pana- kultura oskubana!, kołysze się na lubieńskim padole i robi wszystko, aby nie zaleźć się w dole.

Taki stan Pawełkowi podobać się nie może, więc ze złością wypowiada,, nie mam, nie dam, nie dołożę, a jak trzeba to zaorzę.

 

Miały upaść,  nie padają, co też one wyprawiają.

 

Plan się wali widzisz Stasiu, po obcięciu miał być marazm, trzeba szybko łączyć naraz. Więc w pielgrzymkę wyruszyli, aby nie utracić chwili, by ideę zachować, wredną mordkę uratować. Wstrzymać słońce, ruszyć ziemię, oszukać kopernikańskie plemię.

Już gazeta dała strzała, że ta fuzja jest wspaniała, więc Kogucik napiął klatę wskoczył gdzieś tam na herbatę. Ja to mogę, ja to mogę, ja załatwię i pomogę. Tam mnie znają, tam kochają,  wszędzie o mnie zabiegają!. I tak wtykał i tak mędził, o to taki mierny wkręcik. Gdy nadchodził maj wspaniały, miny nieco po rzedniały. Zdumiał  Stasio,  Jasio mały, reszta też zdumiona była, przecież w Pawciu cała siła, cała mądrość wiedza , władza .

Jak to?,  nie miał przełożenia!!!, smutny wrócił do Lubienia?.

O mój Boże, o mój Boże i starosta nie pomoże?.

Skromna Jolcia się najeża pisze i-mele do papieża. Jak tak można nas traktować negatywnie opiniować?!!

Przecież ludzi w …  mamy, przecież dobrze się staramy.

Jedność w radzie zapewniamy, diety często pobieramy!.

Oszczędzamy, oszczędzam Pawełkowi dogadzamy.

Wieczne pióro też kosztuje, nie chcę od Ryszarda dwóję.

 

Po takiej frustracji nagła zmiana akcji, czas dopuścić przyjaciela.

W szybkim tempie byle jak, biblioteka otrzymuje ORLENOWSKI znak.

Gdzie jest praca, doświadczenie, kierowanie i rządzenie?.

Kto przeszkoli dyrektora?, może rolnik zdolna Jola,

nie, nie Jola raczej Stasio, co nad książką płakać zaczął.

Może Ryszard ten niezbędny, tak niech będzie on, na analizach zjadł przecież ząb.

Na pewno nie może być Danusia, ona na e-buka siusia.

A właściwie, po co szkolenie, ma być rozwój i rozwolnienie!

 – Dyzio myśliciel –