KONSTYTUCJA RP
Art. 61.
- 1. Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne….
Drogą e-mail dnia 21.08. 2013 roku wystąpiłem do Burmistrza Lubienia Kujawskiego z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej tj o kserokopie wszystkich umów cywilno –prawnych zawartych przez gminę w latach 2007-2013r.
Pismem z dnia 4 września zostaje poinformowany, iż w związku z dodatkowymi kosztami, które urząd poniesie a związanych z kwerendą, kserowaniem oraz dodatkowymi rozwiązaniami organizacyjnymi – muszę się liczyć, szacunkowo z oplata w wysokości być może przekraczającej 3600zł.
Ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej informuje, iż dostęp do informacji publicznej jest bezpłatny (art. 7 ust. 2).
Dopuszczalne jest pobieranie opłaty odpowiadającej rzeczywistym kosztom np. kopiowania dokumentów (art. 15 ust. 1).
Jest to wg mnie kwota wzięta z sufitu tzw. zaporowa, aby pytającego zniechęcić do kontynuowania tej sprawy. A może w tych umowach jest coś tajemnego?.
Dodam.
Jak znam pracujących w urzędzie pracowników to zarchaizowane wskazane dokumenty sa posegregowane poukładane opisane itd. Wyznaczony urzędnik udaje sie do archiwum. Zabiera dokumentacje pod pachę, kseruje, liczy strony, mnoży przez jednostkowy koszt wytworzenia i informuje pytającego o wyliczonej kwocie. Skąd takie wyliczenie? O tym urząd milczy.
Niebywale. Burmistrz „straszy” mnie kwotą szacunkową. Ale nie przesądzajmy. Sprawa jest ciekawa i rozwojowa.
P.S
Czy można inaczej? Starostwo w Wadowicach ujawniło w Biuletynie Informacji Publicznej wszystkie umowy cywilno-prawne, jakie powiat zawarł od początku roku. Starosta Jacek Jończyk w komunikacie podkreślił, iż uczynił to w imię przejrzystości i jawności wydatków funduszy publicznych…
„Dzięki tej decyzji każdy może sprawdzić sposób wydatkowania środków publicznych przez powiat wadowicki. Publikacja rejestru świadczy o jawności działań urzędu” – poinformował Jończyk. Więcej na http://www.portalsamorzadowy.pl/raport/,51504.html.
Co na to „ Prezydent” Lubienia Kujawskiego pan Wiktorski Paweł i jego najdroższy w powiecie sekretarz UM pan Ryszard Machnowski?
Hej… Nikt się jak do tej pory nie zapytał? Po jaką cholerę,potrzebne są Koralewskiemu te umowy cywilno-prawne? No właśnie po co?
Właśnie, po co Panu te umowy, co takiego szczególnego jest w nich, a może kogoś szczególnego dotyczą?. Bardzo mnie to ciekawi. A tak na marginesie przez dwa tygodnie Wiktorski wyliczał ile to będzie Pana kosztować,miał czas, moc organizacyjną, chęci i narzędzia oraz pracownika, który te wszystkie umowy wyciągnął i przeprowadził analizę kosztów!!!. Czyli pokazał, że umowy są, a jak obywatel chce do nich zajrzeć to zastosował blokadę finansową. Proponuję Panie Janku zrezygnować z kwerendy, kserowania i generowania kosztów Urzędu Miejskiego, i poproszenie o tańszą drogę przekazania Panu wskazanych informacji.
Zaciekawiło mnie co takiego chce Pan odkryć, a co takiego chce ukryć burmistrz, że posuwa się do takich wybiegów, coś jest na rzeczy. Będę Panu kibicował w tej sprawie. Pozdrawiam.
Tytułem wstępu.
Kolokwialnie mówiąc, kasa gminy to kasa publiczna, czyli Twoja – moja – nasza – Wasza. Jej źródłem są nasze podatki, przychody z majątku publicznego itd. I jak taka z mocy prawa winna być przejrzysta i jawna. Cokolwiek by radni, czy też burmistrz nie zrobił, to należy pamiętać, iż robią to za pieniądze publiczne. A te, co do złotówki podlegają kontroli społecznej. Kontroli społecznej zę strony przedstawicieli mieszkańców czyli radnych , praktycznie nie ma! Dlatego, że ci wybrańcy, zielonego pojęcia o tym nie mają. To, że nie mają to jedno a to, że nie chcą mieć to już jest przerażające.
Dalej. Jeżeli radny Gawłowski, prowadząc działalność gospodarczą na mocy wygranego przetargu dostarcza na potrzeby gminy węgiel, to czytając stronę internetową gminy /BiP/ bez trudu dowiemy się ile to kosztowało społeczeństwo. To fakt. Natomiast gdybyście chcieli dowiedzieć się ile kosztowała nas realizacja przedsięwzięć przez innych radnych na rzecz gminy z tytułu umowy cywilno- prawnej / umowa-zlecenie, umowa o dzieło/, to już jest duży problem. Dodam, że niewykluczone, że Gmina zawiera także takie umowy z pracownikami / z wierchuszki/ UM/, vide – oświadczenia majątkowe.
Przykład. W lutym 2012 roku, poprosiłem o; – Podanie informacji, wykonanych na rzecz gminy prac przez firmę „ Instalatorstwo elektryczne” należącą do pana Stanisława Piwińskiego w okresie od 2007 do 2011 roku z podaniem wysokości wynagrodzenia za każde wykonane przedsięwzięcie… Nie będę opisywał tu zastosowanej nowomowy urzędniczej. Nie udało się uzyskać informacji.
Dlaczego? Chcę wiedzieć?
Bo takie mam prawo! Bo chcę sprawdzić wiarygodność głoszonych informacji, wypowiedzi pana Wiktorskiego. Moje zaufanie do wymienionego jest mocno ograniczone lub wręcz żadne Wynika to z mojej obecnej wiedzy i osobistych doświadczeń w trakcie pełnienia funkcji radnego. I obecnego stanu, gdy zadaję „kłopotliwe” pytania Nie bez znaczenia jest fakt dopuszczenia się Wiktorskiego do kłamstwa i manipulacji wobec „słabszych” wiedzą, nieświadomych o kontroli NIK obywateli. To, jaką mam pewność, że dokumentacja, którą uzyskam jest kompletna, wiarygodna itd.? Człowiek, który dopuszcza się takiej miary kłamstwa nie powinien pełnić tak zaszczytnego stanowiska. Ba jeszcze radni ochoczo podnoszą pensje. Tym samym radnym nie umożliwiono zapoznanie się z materiałami kontroli NIK i RIO. To jest chore. Kasiorka stanęła na podium i zajęła pierwsze miejsce. Uczciwość, rzetelność, etyczne zachowania odpłynęły w siną dal!?
Chcę wiedzieć, jakie przedsięwzięcia na rzecz Gminy były realizowane umowami cywilno- prawnymi, przez kogo i za ile. Chce się dowiedzieć czy te umowy nie były fikcyjne. nie były i nie są np. ukrytą forma dodatkowego wynagrodzenia za np. spolegliwość- dyspozycyjność.
W lutym 2012r Wiktorski skutecznie zablokował uzyskanie przeze mnie informacji. Dzisiaj próbuje tegoż samego przy pomocy blokady finansowej. Pan Wiktorski na co dzień, nie rozumie swojej roli w demokratycznym społeczeństwie oraz obowiązujących powszechnie w rozwiniętych państwach standardów stawiając się w stosunku do mnie i społczności w pozycji władczej, utrudniając załatwianie najprostszych spraw. My mamy prawo wiedzieć!!!
… coś jest na rzeczy- jak pisze Danek
P.S.
Skorzystałem z podpowiedzi Danka. Dzięki i pozdrawiam.
Nie tylko Pan. My też chcemy wiedzieć, tylko nie wiemy, jak się tego dowiedzieć. Popieramy Pańskie starania i czekamy na efekty. Marzymy, że wszystko okaże się przejrzyste i zgodne z prawem…?
A wystarczyłoby zebranie z panem burmistrzem, na którym by rzeczowo,spokojnie odpowiedział na pytania mieszkańców. Takie są obyczaje w sąsiednich gminach. I tak postępują włodarze małych miast i wielkich metropolii… – jeśli chcą, by ich wyborcy szanowali
i wybrali na następną kadencję. Nasi chyba nie chcą…
Popieram w/w opinię. Jednak wydaje mi się, że Pan Burmistrz boi się kontaktów bezpośrednich, ponieważ kilkudziesięcioletnie utrzymanie władzy opiera na nieco innych metodach, dalece odbiegających od obywatelskich. Chyba każdy mieszkaniec wie, że jeśli coś chce załatwić w Urzędzie, musi przejść selekcję. Kim jest, co reprezentuje, jakie ma poglądy, z kim trzyma,czy będzie przydatny przy wyborach, czy brał udział lub wygłaszał opinie krytykujące i jeszcze można wiele takich argumentów przytaczać. Jak petent klepie i potakuje to znaczy, że wychowany mieszkaniec, a jak coś ,,szura,, to samorządowy dydaktyk wyciąga narzędzia wychowania typu decyzja odmowna,dotrę gdzie rodzina i postraszę lub kogoś zwolnię, udzielę odpowiedzi jakby jej nie było /płacąc ok 120.000zł rocznie referentowi-sekretarzowi/ czy np. nie da rady,bo kryzys itp. Pan Burmistrz nie dopuszcza dobrego obyczaju spotykania się ze swoimi wyborcami, zależy mu jedynie aby wyborcy, wybrali mu tych, których on by najlepiej wdział, czyli takich, co chcą coś wyrwać z gminy np. jakiś przetarg, usługę, zarobić na posiedzeniach w komisjach i sesjach RM. I to mu się udaje, bo najczęściej takich wybieramy!. Proszę zauważyć czy mamy wśród obecnych radnych postawę ,,dla dobra ogółu ,,. Nie! radni to zwykli klepacze, czekający – za dobrą postawę- na jakiś profit dla siebie i ,,ochłap inwestycyjny dla dobra ogółu,,. Uważam, że nie ma co ratować utrzymania posady dla obecnego burmistrza. On jest zupełnie wypalony i skupiony na bezwzględnym utrzymaniu władzy i obecnego porządku. Po co nam coś takiego. Po co nam z nim spotkania, to i tak nic nie zmieni. Kłamstwo, obłuda, brak szacunku dla wyborców, to chroniczna wada włodarza. Lepiej poszukajmy wśród siebie, kandydatów na burmistrza i radnych, u który znajdziemy cechy godne do sprawowania funkcji społecznych. Nie marnujmy swoich głosów na karierowiczów i cwaniaków, którzy interes społeczny mają głęboko w d…e. Najprościej mówiąc zróbcie Państwo remanent wśród naszych samorządowców i zobaczcie ile zrobili dla was, a ile dla siebie!!!